piątek, 13 stycznia 2017

URODZINOWY POST/ KOBIETA KOBIECIE O POŚLADKACH :D

Hej świry!
Jak się macie w 2017? Mi dni uciekają jak przez palce! Dopiero był Sylwester, a już mamy połowę stycznia. Nie wiem czy to dobrze, czy źle... robię swoje i to się liczy!
Jutro kończę 19 lat, a więc dzisiaj był ostatni osiemnastoletni trening. POŚLADKI SKATOWANE!
O nich dzisiaj będzie post. Dostałam kilka pytań od dziewczyn, więc postanowiłam napisać kilka słów o moim treningu pośladków.
Jak wiecie- jestem po prawie pięciomiesięcznym okresie budowania masy mięśniowej. Pomijając fakt że trochę mnie podlało tłuszczem (:D) to jestem bardzo zadowolona ze swoich progresów. Przede wszystkim podbudowałam na pewno pupę oraz barki. Wszystko okaże się po redukcji, nie stresuję się ty i zobaczymy co to będzie. Siła jest, zadowolenie jest, więc jest dobrze :D

Zanim przejdę do głównych bohaterów- pośladków, to powiem jeszcze jedną rzecz. Kiedyś byłam bardzo zakompleksioną Hanią, Nie było mowy o pisaniu publicznie jakichś tekstów, o śpiewaniu, o prowadzeniu jakichś zajęć. Nie wspomnę już o jakichś zdjęciach. Osoby, które obserwują mnie na instagramie ( https://www.instagram.com/o.hania_fitklimat/ ) wiedzą o czym mowa. I okej- nie raz, nie dwa spotkałam się z ANONIMOWĄ (to jest właśnie ten hit :D) krytyką typu "Jak to tak można? Taka porządna dziewczyna i takie zdjęcia?!) I szczerze mówiąc kiedyś bym się tym przejęła. Dzisiaj nie. Ciężko pracuję na swoje efekty, więc dlaczego mam o nich nie mówić? Dlaczego mam to zachowywać dla siebie? Z tą dziedziną jest jak z wszystkim innym. Kiedy zdasz jakiś egzamin i bardzo się cieszysz.. to nie mówisz o tym? Zachowujesz to tylko dla siebie? No chyba nie. Skoro jest powód do radości, to dziel się nią z innymi. To Ty sam masz uważać to za stosowne i to Ty decydujesz o tym komu i co chcesz pokazać ze swojego życia. To taki sport. Napisanie "przysiady działają" nie wywiera tylu emocji co autentyczne zdjęcie :D Ot, tyle.

MÓJ TRENING SIŁOWY POŚLADKÓW odbywa się dwa razy w tygodniu. Raz w towarzystwie nóg i raz wraz z barkami. Moje świczenia angażujące pośladki:
-przysiad
-martwy ciąg (technika pozostawia jeszcze wiele do życzenia, ale się nie poddaję)
-hip thrust
-lifty z linką wyciągu dolnego
-wypychanie nóg na suwnicy
-wykroki
-uginanie/prostowanie nóg na maszynie

Obciążenie bardzo poszło w górę w przeciągu kilku miesięcy. Widzę efekty i bardzo mnie to cieszy.
Nie jestem mistrzem w tym fachu. Zawsze powtarzam że jestem w tym wszystkim dopiero raczkującym bobasem :D Ale się uczę! Chcę! Działam! TO SIĘ LICZY :D
Na dowód ze przysiady to najlepsi przyjaciele kobiety załączam zdjęcie :D Nie żebym krzyczała golizną!!!






DZIEWCZYNY, NIE ŚPIMY, ROBIMY PRZYSIADY, ĆWICZYMY NASZE TYŁY! :D



Codziennie masz milion szans, by zacząć! Do przemyślenia! 
Hania ♥

piątek, 30 grudnia 2016

Podsumowanie 2016, plany i cele na 2017

Siemka, siemka :D
Otwarte okno, by dobrze się myślało, ''See You again'' Khalify w słuchawkach i kawa.
Czy Wy widzicie gdzie zabrnęliśmy? Nie.. kalendarz nie kłamie- jutro kończymy ten rok. Cieszycie się z nowego początku, czy raczej z sentymentem i ciepełkiem na serduchu będziecie wracać to ''szesnastki''?
Sami najlepiej wiecie, jak podsumować swój rok. Możecie rozmyślać o tym co się udało, co niestety nie wyszło lub kompletnie to olać i lecieć dalej. Ja jestem taką osobą, że stety/niestety ale zawsze robię rachunek sumienia. I wiecie co? Sporo, sporo planów na 2016 zostało zrealizowanych. To był mój pierwszy rok ''po dorosłemu''. Co to zmieniło? NIC :D
Zdałam prawo jazdy, byłam na wymianie polsko-niemieckiej, poznałam wielu ciekawych i ważnych dla mnie ludzi, pierwszy raz oddałam honorowo krew, na dobre zadomowiłam się na siłowni, przepracowałam wakacje, zgarnęłam siano :D Mogę gadać o takich bzdurach bez końca. Dlaczego nazywa to bzdurami? Bo gwiazdą tego roku jest moja wygrana z chorobą. Z tym paskudnym diabłem, który nie dawał mi żyć normalnie. To było moje postanowienie już kilka sylwestrów temu. Udało się dopiero teraz. Była walka i litry łez. Było warto.
I chyba z tym najbardziej będzie mi się kojarzył 2016 rok. Mogę śmiało powiedzieć że to był dobry rok. Może końcówka trochę się pochrzaniła, może nie taki był plan... Ale jeśli mnie znasz, to wiesz że bardzo mocno Jemu ufam. I wiem że tak najwidoczniej miało być, że będzie dobrze.

WRÓĆMY NA CHWILĘ DO LUDZI. Do tych którzy są ze mną nie tylko od tego 2016 roku, ale dłużej i do tych, których znam stosunkowo od niedawna. Życie potrafi być naprawdę nieprzewidywalne. Uśmiech potrafi zrodzić uśmiech.
A co potrafią zrodzić sukcesy? Zazdrość. Zazdrość innych. To też już doskonale przerobiłam w tym roku. Zobaczyłam kto jest kim i szczerze- jakoś mocno mnie to nie zdziwiło. Spędziłam mnóstwo cudownych chwil z cudownymi ludźmi. I nigdy o tym nie zapomnę.

W tym roku pierwszy raz byłam na masie! :D Czyli logicznie, idąc tym torem- od 2 stycznia redukcja! Dla wszystkich, których postanowieniem jest "schudnę"- jestem z wami :D Co prawda już wiem co to znaczy schudnąć, tylko teraz to ma już zupełnie inny charakter. Jestem zdeterminowana i wiem czego chcę. I tak będzie! Moc będzie z Nami!

Skoro tu jesteś, to znaczy że jesteś osobą z pasją. I ja ci teraz mówię- TO BĘDZIE ROK LUDZI Z PASJĄ. Nieważne, czy ty gotujesz, fotografujesz, biegasz, grasz w zespole, czy dźwigasz- tak jak ja :D TO BĘDZIE TWÓJ ROK! Nie daj się znowu wyprowadzić w pole, zamieść własne marzenia pod dywan. Pozwól sobie być szczęśliwym!
Jeśli masz plany, masz cele, masz marzenia.. TO SIĘ TEGO KURDE TRZYMAJ! Realizuj się. Rozumiemy się?

W 2017 nauczę się pływać w końcu! (SIARA!!) Skoro tutaj to piszę, to muszę się tego trzymać i zabiorę się w końcu za moją wodną fobię :D
W 2017 zrobię formę życia :D
I mam jeszcze kilka cichych, skrytych marzeń, które są tylko moje♥

Weźcie byka za rogi i niech ta ''siedemnastka'' będzie epicka. Si?
Dziękuję Wam wszystkim i każdemu z osobna za poświęcony czas, za przeczytany post, za napisany mail, za wiadomość że to ma sens. DZIĘKUJĘ ♥

Na ten Nowy Rok życzę wam tego, co podczas świąt- zdrowia! Będzie zdrowie, a całą resztę zrobimy sami, co nie?
Życzę Wam siły, determinacji i cierpliwości. Bo widzisz.. Nowy Rok to taka czysta kartka. Masz potencjalną, symboliczną okazję na nowe, lepsze życie. Ale nic się nie zmieni tylko dlatego że kalendarz pokaże 1 stycznia 2017, jeśli to Ty nie zrobisz kroku i nie zaczniesz działać. Czasami trzeba być cierpliwym i trochę zaczekać. W większości przypadków jest warto..
Obiecaj mi, że się nie poddasz.. Że będziesz walczył o siebie i swoje szczęście. Są takie sytuacje w życiu, kiedy wskazane jest być pieprzonym egoistą i zadbać o swoje szczęście. Po prostu.


SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU KOCHANI! 



Hania♥





poniedziałek, 19 grudnia 2016

CZY TE ŚWIĘTA BĘDĄ FIT?! Moje wybory żywieniowe/ ZDJĘCIA!!

HELOŁ, LET IT SNOŁ! ❄❄❄
Jak tam przygotowania do świąt? Moja choinka od dzisiaj już grzeje miejsce w salonie.
Jest... wyjątkowa ❤ ☆

Obiecałam tu coś ostatnio. I słowa dotrzymałam. Bez ściemniania, bez ukrywania, czarno na białym- "co ja ciągle tyle jem?" :D

Zacznijmy jajecznicą :D



...i jeszcze jedną (tylko 1 talerz jest mój- żeby nie było :D)



Czasami mój posiłek to "skromna" przystawka



...a czasami (no dobra, często :D) posiłek którym najadłoby się dwóch konkretnych chłopa!


Czasami sztywno trzymam się zaplanowanych schematów (całe życie na pudełkach :D)





...ale pozwalam sobie niekiedy na 'obiad w locie'



Jak mam czas, to moja szamka wygląda jak dzieło sztuki :D



Gorzej, gdy czasu brakuje :D


Ale ZAWSZE podchodzę do tego z MIŁOŚCIĄ, bo to pasja ❤



Jak na pakera przystało- kurczak, ryż, brokuł...



...potem milka oreo i nutella :D




Dobra, starczy już tych zdjęć!
Pytanie tytułowe: "CZY TE ŚWIĘTA BĘDĄ FIT?!"
NIE, nie będą :D Jak wszystkie poprzednie- będą radosne, ciepłe, rodzinne, pyszne, klimatyczne, wyjątkowe, najpiękniejsze... ALE NIE BĘDĄ FIT.
Karp będzie wręcz pływał w tłuszczu, a sernik Babci.. będzie nadal tym ukochanym sernikiem Babci ❤ PO PROSTU!


Kochani... To już ostatni post przed świętami. Życzę Wam przede wszystkim, żebyście pamiętali po co te święta są. Że to, że jest choinka, opłatek, pierogi i prezenty... to nie przypadek. Znów rodzi się Ktoś najważniejszy. Bez Niego nie byłoby ani tej choinki, ani pierogów, ani całej reszty.
Życzę Wam też tej ciepłej, rodzinnej atmosfery, samych miłych chwil i odpoczynku. Takich chwil zwolnienia i zapomnienia o wszystkim dookoła. Zdrówka wam życzę, bo wierzę, że jak Bóg da zdrowie, to resztę zrobicie sami! Spokojnych, wesołych świąt Kochani!


Hania :)




niedziela, 4 grudnia 2016

CO JA JEM?!


Hej Ekipa!
Mamy niedzielę 4 grudnia, a 4+12=16, więc dzieląc to przez 2 wyszło mi, że dzisiaj post o moim modelu żywieniowym, czyli potocznie mówiąc- co, kiedy, ile i dlaczego jedzą takie CHRUMKI jak ja :D

Najważniejsza kwestia >> Ludzie czasami dziwią się, a wręcz zarzucają mi "JESTEŚ TAKA FIT, A WIDZIAŁAM CIĘ Z DROŻDŻÓWKĄ.. " A więc powiem jasno.
Przeszłam już trochę. Moja droga odkąd zaczęłam być tą Hanką FitKlimat do teraz to wzloty i upadki- to już wiecie. Mam za sobą lawinę doświadczeń. Wiem co to znaczy zaburzenie odżywiania i uwierzcie- nie życzę nikomu takiego piekła jakie ja musiałam przejść żeby dziś być tą świadomą i mądrzejszą Hanką.  Więc proszę wszystkich JANUSZÓW DIETY o niewypowiadanie się w kwestiach, o których nie mają zielonego pojęcia. Dziękuję :D
To że wszamię sobie czasem drożdżówkę albo pierogi i WLICZĘ TO W MAKRO, to MÓJ WYBÓR, MOJA ŚWIADOMOŚĆ, MOJA DIETA I MOJE EFEKTY. 'Czyściuteńka miseczka' sprowadziła mnie kiedyś na dno, z którego później było bardzo ciężko się odbić.

Teraz kwestia ''ILE''. I tu się zaczyna epopeja :D To moja pierwsza masa w życiu. No dobra.. pierwsza odkąd jestem FIT, bo wcześniej też mi nieźle masa szła.. :D  Obecnie 2700 kalorii, wysokie węgle (55%), tłuszcze standardowo 1g/1kg masy ciała i reszta białko.
Objętościowo jest tego naprawdę sporo i czasami muszę się nieźle nakombinować, żeby zmieścić wszystko do mojego brzuszka haha :D Ale generalnie jestem osobą, która lubi jeść więcej, niż mniej.

Moja dieta to dużo złożonych węglowodanów typu pełnoziarniste (czasem też pszenne) makarony, kasza, ryż, płatki owsiane, mąki i pieczywo.
Tłuszcze to głównie orzechy, masło orzechowe, żółtko jaja, oleje i reszta z tłustszego mięcha i nabiału.
Białko to oczywiście mięcho, białko jaja, nabiał i odżywka białkowa.

Teraz kwestia ilości posiłków w ciągu dnia. Zasada jest prosta- zależy ile w danym dniu jestem na nogach. Jeśli lecę do szkoły na 8 to mam 6 posiłków, jeśli zaczynam później to szama wjeżdża tylko 5 razy :D

Śniadanie bardzo często jest białkowo-tłuszczowe co oznacza że wjeżdża jajecznica! (faza na jajecznicę z rańca jeszcze mi nie przeszła :D). Ale nie narzucam sobie żadnego rygoru, że rano nie mogę jeść węglowodanów. Jak mam ochotę to wjeżdża do jajecznicy jakiś chlebek, albo jajecznica staje się omletem z kilogramem owoców :D

Celowo nie napiszę tu dziś konkretnego przykładu dnia, bo o tym.. Przekonacie się niedługo :D

Jedziemy dalej! Szczerze mogłabym powiedzieć o sobie, że mam "dietę bez diety". Dlaczego? Bo jem w dużej mierze to na co mam ochotę. Oczywiście waga kuchenna to najważniejsza rzecz w mojej kuchni i rodzinka do tej pory nie może zrozumieć po co to wszystko tak ważyć. Poddałam się dawno w tej kwestii i już nawet nie próbuję tłumaczyć :D Ale są już do tego przyzwyczajeni. Czasami zjem normalny, mamusiny obiad. Sytuacyjnie:
Przychodzę ze szkoły, na obiad pomidorowa i naleśniki. Mama stoi w progu i pyta "Wliczysz w makro?" :D Wiecie jak to można nazwać? ŻYCIE.
Nauczyłam się wreszcie że życie to nie kalorie, makro i gramy. Życie to rodzina, znajomi, święta, uroczystości. Dlatego przestałam bać się niedzielnej kawy u babci i imienin cioci.


Podobny obraz

Zostawiam was z tym do przemyślenia! Następny post.... :D
PEACE&LIFTS ♥
Hania

niedziela, 13 listopada 2016

Q&A czyli Twoje pytanie = moja (subiektywna) odpowiedź

Hej Kochani! :)
Dzisiaj post, w który zaangażowało się bardzo wiele osób. Zadajecie mi różne pytania. Często i gęsto :D Najczęściej są to pytania, które się powtarzają i  słyszałam je już wiele razy. Dlatego też wybrałam kilka najciekawszych i na nie odpowiem. Zaznaczam, że odpowiedzi (jak i cały ten blog) opierać się będą na MOJEJ, SUBIEKTYWNEJ opinii i na tym, co sprawdziłam na sobie samej.
NO TO ZACZYNAMY!

1) Czy osoba, która nie liczy makro ani nie je zdrowo + pije białko będzie widziała efekty na siłowni?
Prosto, jasno i jak ja to widzę: Nie wyobrażam sobie nie liczyć makro i pić białko.. to bez sensu. Albo się coś robi porządnie od A do Z, albo wcale. Jaki sens ma używanie odżywki białkowej, kiedy nawet nie wiesz ile potrzebujesz zjeść białka dziennie, czy przypadkiem już nie jest za dużo, a może nadal za mało? Na oko? No tak nie bardzo.. Nie mówię też że trzeba latać z wagą 24/7 i ważyć wszystko co do grama. Ale wypada wiedzieć +/- ile czego trzeba sobie dostarczyć i według tego prowadzić swoją dietę 🙂

2) Jesz śniadania bt? Jeśli tak, to co konkretnie?

Śniadania BT = białkowo-tłuszczowe, czyli bez węglowodanów lub z bardzo małą ich ilością. Owszem, zdarza się. Zazwyczaj wtedy kiedy trening mam wieczorem. Zostawiam wtedy większość węgli właśnie na okolice treningowe. Teraz zdarza się to bardzo rzadko, bo zazwyczaj treningi mam rano 🙂 Moje śniadania BT to jajka w różnych postaciach + warzywka np pomidor, ogórek, rzodkiewki..

3) Czy na masie na każdym treningu dodajesz ciężar?
Z początku owszem- tak było. Moja objętość treningowa ( liczba serii # liczba powtórzeń x kg) rosła z treningu na trening co było spowodowane dwoma czynnikami. Po pierwsze - przy małym obciążeniu "na starcie" mogłam sobie na to pozwolić. Po drugie- dodane kalorie rzeczywiście przekładały się na siłę na treningu. Mogłam więcej, więc dźwigałam więcej 😀 Teraz jestem już ostrożniejsza w dodawaniu obciążenia. Czasami z daną objętością pracuję na 3 treningach, bo mimo że już mogłabym więcej- chcę pracować nad dokładniejszą techniką. Trzeba tak sobie dokładać obciążenie, żeby wytrwać w tym sporcie jak najdłużej (czytaj: całe życie 😀 ♥)

4) Po co przechodziłaś na masę? (NAJCZĘSTSZE PYTANIE OSTATNIO!!)
Odpowiedź jest prosta- chciałam czegoś więcej. Chciałam się przekonać jak to jest. Sprawdzić siebie, swoją determinację, wytrwałość, charakter.. Chciałam być o krok wyżej, ZAWSZE. Mimo, że byłam w miarę zadowolona ze swojej sylwetki, chciałam zbudować trochę więcej pośladka, lepsze plecy. No niestety- na ujemnym lub równym zapotrzebowaniu kalorycznemu bilansie nic się nie zbuduje, bo nie ma z czego. Nadwyżka+trening= budowa mięśnia. Nie żałuję decyzji, do końca masy 7 tygodni 😀

5) Masz jakieś idolki/idoli/wzory do naśladowania w świecie sportu?
Tak! Jeśli miałabym wybrać jedną kobietkę i jednego faceta to Kaja Soboń (yt: Dźwigaj Dziewczyno) i Mariusz Czerniewicz (yt: TEAMNATURAL) Są to osoby z ogromną wiedzą, doświadczeniem, poczuciem humoru. Mają niezwykłe charaktery, a ich vlogi to coś więcej niż nawijka o siłce i jedzeniu.

6) Co sobie cenisz i co jest dla Ciebie ważne w życiu?
Wiara dała mi w życiu naprawdę dużo. Nie mogłabym nie mieć w swoim życiu miejsca dla Boga.
Cenię ludzi. Ludzi którzy byli wtedy, kiedy było źle i wsparli dobrym słowem, pocieszali. A jeszcze bardziej cenię tych, którzy są ze mną teraz- gdy się układa, gdy wiele rzeczy mi się już udało osiągnąć. Najbliższe i najważniejsze osoby..
Szczerość cenię. I rozmowę.
Pasja. Pasja jest bardzo ważna. O wiele bardziej dogaduję się z ludźmi, którzy COŚ robią. Gotują, piszą, podróżują, uprawiają sport, czytają... CENIĘ TAKICH LUDZI, bo oni mają w życiu misję. Ja też mam misję.
Cenię tą "DOBRĄ ROBOTĘ" dla drugiego człowieka.. I naprawdę darzę szacunkiem osoby, które prowadzą lub są w wolontariacie, pomagają w schroniskach, oddają honorowo krew itp. W dzisiejszych czasach naprawdę mało jest ludzi którzy nie dbają tylko o swój tyłek.
Generalnie temat rzeka jeśli miałabym szczegółowo odpowiedzieć na to pytanie :)



Kończymy, moi Drodzy :) Myślę, że zaspokoiłam głód wiedzy osób zadawających pytanka. Oczywiście to nie wszystkie, ale nie chciałam robić z posta szosy słów. Na pewno jeszcze kiedyś taka forma postu się pojawi.
A tym czasem.. Oswajam się z myślą, że jutro poniedziałek. Kto w ogóle wymyślił taki dzień?!
No nic.. Wjedziemy jutro z buta w ten nowy tydzień! Trzymajcie się ciepło! :)

Hania

poniedziałek, 31 października 2016

Szklanka zawsze do połowy pełna!

Witam Was w ostatni październikowy wieczór. Nie wiem czy tez to tak bardzo odczuwacie, ale ja mam wrażenie jakby ktoś przyspieszył czas. Ucieka mi wszystko jak przez palce. Jest poniedziałek, dwa razy mrugnę okiem i będzie niedziela. Ale za chwilę ŚWIĘTA♥ Najcudowniejszy czas w roku, na który czekam z takim ciepełkiem na serduszku na samą myśl o kolędach. A, właśnie! Na samym końcu postu podzielę się z wami przepisem na potrawę, która według mnie bezkonkurencyjnie wygrywa pośród wszystkich wigilijnych potraw na naszym stole. I dzisiaj sobie ją serwuję na kolację w wersji FIT DZIEWCZYNY :D

A o czym dzisiaj? Tematów będzie kilka.. taki ''MISZMASZ'' :)

 Po pierwsze o PROBLEMACH.. tak ogólnie. O moich, Twoich, sąsiada spod ósemki, kierowcy autobusu.. O takich codziennych problemach z którymi każdy z nas się zmierza.
Ten post chyba by nie powstał (właściwie na pewno) gdyby nie pewna osoba. Wspominałam już kiedyś, że w najmniej oczekiwanych sytuacjach poznajemy osoby, które później zostają na dłużej? I właśnie Ci ludzie dają wreszcie dowód temu, że jednak istnieje przyjaźń, w której można liczyć na siebie wzajemnie, a nie tylko być ciągle wykorzystywanym. No ale do sedna!
Podobno zamieniłam się ostatnio w CZŁOWIEKA PROBLEMU :D No i jak się nad tym głębiej zastanowiłam, to faktycznie- straszną zrzędą się ostatnio zrobiłam! Ale najciekawsze w tym wszystkim jest to, że sama zaczęłam sobie stwarzać milion niepotrzebnych i naprawdę nie wartych uwagi problemów. Takich, które trwają 10 minut, wkurzą mnie niewyobrażalnie, zepsują pół dnia, a w ostateczności znikną i same się rozwiążą. I po co mi to? Sama jeszcze nie umiem sobie na to pytanie odpowiedzieć, ale wiem już na pewno ze nie chcę, żeby dłużej tak było. Z jednej strony przez wzgląd na tych kilku cudownych ludzi w moim życiu, których czasami naprawdę podziwiam jak oni to wytrzymują :D ale przede wszystkim.. dla samej siebie. Żeby się przestać zamartwiać pierdołami, na które czasami naprawdę nie mam wpływu. I z tego miejsca, jak siedzę- tak obiecuję SAMA SOBIE- JUTRO OBUDZĘ SIĘ Z UŚMIECHEM I TAK ZACZNIE SIĘ NOWY ROZDZIAŁ :)
Bo jak to mi ostatnio przeleciało przez ucho- "Musisz zawsze widzieć szklankę do połowy pełną, Wtedy ta druga połowa sama się napełni".



Temat nr. 2 to NIEPODWAŻALNY FAKT (!) że do końca masy zostały mi równiutkie 2 miesiące. I to jest temat, który jako kobieta dzielę przez 2, mnożę przez 60, wyciągam pierwiastek z 3 i wychodzi ułamek z 56 w mianowniku. Tak.. logicznie :D
Teoretycznie mam już ponad połowę za sobą i połowę przed sobą. Ale zgodnie z tematem nr. 1- moja szklanka jest do połowy pełna! Więc biorę się jeszcze bardziej do roboty i dam z siebie teraz 101%. Nie ma czasu na pierdoły :D 

 Temat nr. 3 to MOJE SPOJRZENIE NA HALLOWEEN. A właściwie to sprzeciw. Zawsze staram się być obiektywna i tolerancyjna. Ale w tej kwestii ręce mi opadają.. serio. Ludzie, mamy takie piękne, polskie święto, które jest JUTRO! Kiedy odwiedzamy cmentarze i zapalamy znicz na grobach naszych bliskich. Wychowałam się w katolickiej rodzinie. Wiara daje mi w życiu dużo. Wiele razy dostałam 'znak' że mam unikatowego, osobistego, tylko mojego Anioła Stróża 24/7.
Mam za sobą już 18-naście x 31 października i ani razu nie chodziłam po domach, nigdy nie żądałam od ludzi cukierków w przebraniu za jakieś potwory i nigdy nie zmarnowałam dyni żeby dziergać w niej bez sensu jakieś dziury..
Możesz sobie mieć poglądy jakie chcesz, masz do tego prawo. Tylko dla mnie absurdem jest łażenie na jakieś halloweenowe party, a dzień później stanie nad grobem bliskiej osoby. Pomijam już fakt, który co roku robi na mnie tak samo piorunujące wrażenie- "hahaha ostatni raz w kościele to nie pamiętam kiedy byłam(em)"..... 2 miesiące później: "Wigilia, święta, prezenty!! wreszcie święta".. Jakoś nadal tego nie mogę zrozumieć. No ale cóż.. świata nie zbawię i nie zamierzam. To takie moje przemyślenia, to pod tytułem mojego bloga jest też hasło "przemyślenia" :)


A jeśli chodzi o tą pyszną kolację (którą właśnie pochłonęłam♥) to wyglądało to mniej więcej tak:
3 łyzki mielonego maku
-1szkl mleka + 0,5szkl wody
-dowolne bakalie (u mnie rodzynki, suszone figi, morele, jabłko)
-łyżka miodu
-makaron tagiatelle (u mnie lubella-pełne ziarno)

Mak gotujemy na mleku z wodą do wyparowania płynów, dodajemy pokrojone bakalie, studzimy. Dodajemy miód i ugotowany makaron. I to jest proszę Państwa przepis na święta w dowolnym dniu w roku :D







Trzymajcie się Ekipa!
~Hania










wtorek, 18 października 2016

DZISIAJ MIJAJĄ 2 LATA..! :D

Dziś rocznica :D 2 lata odkąd sport to taka moja impreza kilka razy w tygodniu, tylko następnego dnia budzę się z zakwasami, a nie z kacem.
No i jestem! Znowu zasiadam z kubkiem kawy (tak, to już ewidentnie zaawansowane stadium uzależnienia od kawy). Tym razem opowiem o moich wrażeniach w 8 tygodniu masy :D

Po wakacjach jak już wspominałam byłam mega 'spuchnięta'. I (sama sobie się dziwiłam) postanowiłam to w pewnym sensie wykorzystać. Tzn, zakończył się okres lata, wakacji i super formy. Idzie zima, trzeba zrobić zapasy  :D Nie no, trzeba zrobić formę na kolejne lato! A skoro mówi się ''najpierw masa, potem rzeźba'' no to.. te 8 tygodni masy za mną.

I chciałabym tu zwrócić uwagę (szczególnie dziewczynom), że okres budowania, nie równa się od razu ''zalaniu'' się tłuszczem do stanu, gdzie niedowidzimy, bo górna powieka oka ma romans z policzkami :D Także.. nie bójcie się, działajcie i przede wszystkim ZAPLANUJCIE to działanie.

Czy jestem zadowolona? Póki co TAK! Ewidentnie, czarno na białym dzienniczek treningowy pokazuje jak duży progres już zrobiłam. On nie kłamie :D Mam o wiele więcej siły i objętość treningowa cały czas idzie w górę. Całkiem konkretne kilogramy zaczynają się robić.
Co najbardziej się zmieniło według mnie w moim wyglądzie? POŚLADKI chyba najbardziej odczuwają masę i aktualnie są moją największą dumą. Mają być duże i będą duże. Tego się trzymajmy :D

A teraz ten drugi aspekt- psychiczny.Wbrew swoim obawom- czuję się całkiem dobrze. Większa kaloryczność to naprawdę duży komfort. Zresztą... LUBIĘ JEŚĆ :D Zdałam sobie sprawę z tego w jakim stresie był mój organizm kiedy od kilkunastu miesięcy non stop był na ujemnym bilansie. Teraz chce mi się wszystkiego :D A na trening lecę jak odrzutowiec!
Większa kaloryka pozwala na większy progres. Mogę więcej, więc dźwigam więcej! Co prawda z siłowni wychodzę niemalże slalomem, ALE NASTĘPNEGO DNIA NIE BUDZĘ SIĘ Z KACEM. BUDZĘ SIĘ Z ZAKWASAMI :)

Kiedy zapewnimy już odpowiednią (zwiększoną) kalorykę i bodziec jakim jest ciężar na treningu- wtedy moi drodzy koniec z żartami, ZACZYNA SIĘ MASA :D

Znajomi pytają, rodzina pyta. Babcia nie pyta- babcia lubi moją masę :D Bo zjem naleśnika, bo wpadnę czasem na domowy obiadek, bo to sobie wliczę!
Największym, najważniejszym plusem aktualnego planu żywieniowego jest to, że totalnie zmienił moje myślenie i błędne nastawienie do tematu bycia fit. O balansie już było, więc o tym nie truję.

Czasami ktoś zapyta kiedy na to wszystko znajduję czas. Hmm, według mnie nie ma czegoś takiego jak ''nie mam czasu''. I nie chcę się tutaj przechwalać ile to ja potrafię zrobić czy jak bardzo jestem zorganizowana, bo czasami naprawdę nie jestem lub jak każdego- dopada mnie leń. Sęk w tym, że jest coś takiego, coś czego nie potrafię nazwać. I to coś właśnie- nie pozwala mi zwalniać.

Zawsze wierz w siebie. Nie patrz na ludzi, nie patrz na ich opinie. Ty masz być szczęśliwym człowiekiem. Masz wstawać rano z uśmiechem, masz mieć ten zaciesz pomimo tych 218112745 obowiązków, masz mieć w głębokim poważaniu to, co inni sądzą i jak chcieliby żeby było. Bo chcieć to sobie mogą dużo. 

Niedługo zacznę znowu pisać wam różne ciekawostki żywieniowe i jakie jest moje zdanie w tych sprawach, bo dostaję mnóstwo pytań o to, a fakt- ostatnio tu tylko o mojej masie.

Do następnego!
Hania :)